środa, 24 maja 2017

Instalatora w upalnej Bydgoszczy

Prawdopodobnie mój ostatni bieg tego lata przypadł na Bydgoszcz a konkretnie Myślęcinek i bieg instalatora 2017. Pogoda zapowiadała się iście plażowa więc gotowi byliśmy na wszystko. Z Gdyni wyruszamy wczesnym rankiem przed g.7 z Mają. Na trasie chwilowy postój i dojeżdża Ela z Marcinem. Tam robimy wyżerkę którą przygotowała dla nas Maja, ciasta, ciastka, ciasteczka ... ruszamy dalej w trasę.



Na miejscu jesteśmy po g.9 i na spokojnie idziemy odebrać pakiety, które robiły wrażenie, bidon, długopisy firmowe, klucz jakiś tam, ręcznik ... Było tak ciepło, że tak chodziliśmy od miejsca do miejsca, w końcu poszliśmy do aut ubrać się na bieg. Na miejscu coraz cieplej się robiło. Chowamy się w cieniu i wyczekujemy kilkanaście minut. Drobne rozbieganko, rozgrzewka każdy sobie mimo obecnej wspólnej organizowanej przez organizatora. Słońce przeraża biec tylko i aż 10km. Strefa 42-50min ustawiam się  planuje po prostu dobiec, ból pachwiny podczas biegu i upał to była wielka zagadka co wybiegam. Ruszyliśmy kompletnie nie sprawdzałem rodzaju trasy więc kolejna zagadka.  Niestety tuż za 1km już wita nas podbieg prosto w las ... zaczęło się typowy trail leśnymi ścieżkami 8km górki, podbiegi, piach ... tego nam było trzeba haha w taki upał na szczęście środek lasu więc i słońca mniej co pozwoliło trochę szybciej pobiegać. Dziewczyny z tyłu dają radę, na trasie dwa punkty z wodą które uratowały.  Trasa ogólnie super momentami piach więc biegło się trudniej ale ogół jest okej. Na 9km wybiegamy z lasu i ... ponownie widzimy słońce ... masakrycznie gorąco. By nie było zbyt łatwo zamiast po ścieżce rowerowej i chodniku która była obok puścili nas po łące trawa do kolan prawie, upał no zajebiście. Na metę wpadam liczyłem 46-47min czas oficjalny 45:38 może być. Woda, woda i woda , poczęstunek też całkiem sympatyczny choć niestety dla wszystkich brakło, podobnie w wodą butelkową. Wyczekujemy z Marcinem na kobiety które na metę wpadają tuż ponad 1h co jest świetnym czasem w taką pogodę.





Czas na foto tu i tam, tak i tak wygibasy, na stojąco, leżąco itp. By po chwili już znowu odczuwać upał i udajemy się do aut. Ruszamy w drogę oczywiście coś zjeść.  Plan szukamy knajpy by zjeść schabowego,  bo Maja nie jadła go kilka lat :D jedziemy jedziemy jest knajpa ... zapomnieliśmy, że to weekend komunijny więc nie wpuszczają, kilka km dalej jest kolejna ...  komunia, kolejna ... komunia święta ... jest jest mamy to  jest knajpa , mało aut na pewno nie ma komunii :) wchodzimy rzeczywiście nie ma ... klimat lata 80 te ... i nie by knajpa była zrobiona w te czasy , tam po prostu czas się zatrzymał, obsługa, wygląd ... brakowało byśmy wpadli tam na setę i galaretę.  Wcinamy tradycyjne schabowe + gratis zupa haha ogarnięci pakujemy się i jedziemy dalej ... stacja, tankowanie  jedziemy na lody boszsze te kobiety ... jedziemy do maca który okazało się był zjazd na A1 przed naszym wjazdem :D i tak godzinę jedziemy i nic aż wjeżdżamy do Gdańska i tam pierwszy Mc jest nasz znaczy nie pierwszy bo ten jest na Szadułkach a ten minęliśmy, tak się dogadaliśmy na facebooku podczas drogi z autem nr 1 :D Byłoby już po gdyby nie atrakcje w Macu, szanowny pan sprzedawca ... wyglądał na kogoś ... kto otwiera rano i zamyka na noc maca  a na kasie stał za karę. Ok pierwsze podejście poproszę to to i to ... kawę odpowiada?  yyy ok to niech będzie shake. Podejście drugie poproszę te lody ... dostała szczęśliwa leci do nas do stolika , niestety okazało się , że to bita śmietana powiedzmy z lodem na dnie, podejście trzecie lemoniadę poproszę ... jest dostała będzie zadowolona nie będzie płakała w aucie ... kuźwa to coś a'la shake lodowy staliśmy na parkingu w ten upał i czekaliśmy aż się rozpuści by Maja mogła się napić z niego lemoniady :D ehh wracamy do domu dosyć tego jedzenia innego niż zamówione haha W domach jesteśmy ok g.16-17 zmęczeni lecz zadowoleni. Świetnie spędzony dzień, fajny bieg extra pakiety, piękne medale. Ale i po samym biegu emocje które będziemy wspominać chyba częściej niż sam bieg. Pozdrawiamy Kasia, Elcia, Maja, Marcin i ja Robson.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Debiut w Ultra

Od 7 lat biegam i nie pamiętam momentu by naszła mnie chęć spróbowania sił w Ultramaratonie. Do momentu gdy w październiku br zupełnie prz...