piątek, 5 maja 2017

Zającowałem w Toruniu

Gdy tylko dowiedziałem się, że trwa nabór na pacemakerów Run Toruń 2017 postanowiłem zgłosić swoją osobę i nie wiedziałem, że spośród kilkudziesięciu chętnych moja osoba została wybrana jako jeden z tych którzy będą mogli pomóc tym co postawili sobie na tych zawodach jakiś cel. Moim celem jako zając było doprowadzenie grupy na 50minut i udało się bo słyszałem opinie, że poszły życiówki ... może dlatego że przed metą byłem nieco ponad 49min by tam poczekać na resztę grupy do 50minut.





Dodatkowym smaczkiem dla mnie osobiście był fakt, że poza zającowaniem i debiutem w tej roli, były to moje zawody nr 100 niby nic a cieszy :D  Do Torunia tym razem wróciłem po 3 latach by tym razem pomóc i świetnie się bawić. Wyjazd planowany wcześnie w dzień biegu tuż po g.7 wraz ze znajomą Krysią jedziemy z Gdyni. Trasa przebiegła bardzo sympatycznie w rytm muzyki biegowej mieszanej z disco polo , na trasie spotykamy Ewę z Bojana z rodziną i tak sobie towarzyszymy na autostradzie wraz z relacją live na facebooku z naszej podróży :D Na miejscu jesteśmy przed g.10 Odbieramy pakiety, obowiązkowe podpisanie ściany, kawa, herbata, lody w kinie bo na film już byśmy nie zdążyli przed biegiem.



Przed samym biegiem bardzo zimno więc ubrany pół na pół krótko, ustawiamy się na lini startu, ludzie podchodzą pytają co i jak ... boszze co ja mam im powiedzieć ... no więc mówię biegniemy na luzie i na mecie jesteśmy 49min z kawałkiem :D Ruszyliśmy i od początku staram się poniżej 5:00 by mieć jakiś zapas, trasa szybka, fajna szczególnie super kółko na bieżni Motoareny. Dalej trasa naprawdę bardzo fajna aczkolwiek dużo gubiły z rytmu tzw. agrafki bodajże x2 więc robię je wielkim obiegiem a nie nagłym zrywem 360' co pozwoliło mi trzymać tempo ok. Na końcówce trochę wiatru podbieg i ostatnia agrafka.

 



Przed metą niestety kostka (tzn. kocie łby coś jeszcze gorszego), ale to jest urok biegania po starym mieście w każdej starszej miejscowości dla mnie to urok trasy a nie utrudnienie. Na metę wbiegam z czasem 49:20 bodajże ale ... postanowiłem być fair i zatrzymać się na 10m przed linią i poczekać do końca swoich 50minut krzyczałem wspierałem piątki przybijałem ludziom motywując. Na linie mety wchodzę w czasie 50:00 oficjalnie 49:57 co mnie cieszy bo tuż za nią sporo dostałem podziękowań od biegaczy, że porobili życiówki co zajefajnie cieszy. Tego dnia także i Krysia zrobiła życiówkę bo Ewa to poleciała z konkretną życiówką za co ogromne gratulacje. Chwilę czekamy na dekorację, foto z flagą i uciekamy na linię startu bo tam zostawiliśmy auto. Ehhh ten dobry Piotr z Ewą podwieźli nas :D dziękujemy ( i piwko wypijemy ;) To nie koniec był atrakcji, jedziemy do sklepu kupić oczywiście pierniki, a potem tradycyjnie coś zjeść więc padło na pizzę :) Powrót spokojny i w Gdyni jesteśmy ok godz.19

Do zobaczenia za rok może dostanę kolejną szansę pomocy i poprowadzenia ludzi na jakiś fajny czas. Organizacja biegu stała na bardzo wysokim poziomie, biegłem tutaj w 2014 r i już wtedy stała na mega poziomie. Fajne pakiety , skarpetki Run Toruń, wody izotoniki, batoniki chyba ze cztery ... w Gdyni niestety w podobnej cenie dostaniemy czipa i ulotkę. Pozdrawiam











 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Debiut w Ultra

Od 7 lat biegam i nie pamiętam momentu by naszła mnie chęć spróbowania sił w Ultramaratonie. Do momentu gdy w październiku br zupełnie prz...