wtorek, 9 maja 2017

Majówka biegowa w Pile

Dzień po biegu w Toruniu, majówkę biegową postanowiliśmy spędzić w Wielkopolsce. Do Piły wybraliśmy się w cztery osoby pobiec dla funu, a konkretnie ja z Andrzejem mieliśmy za cel pozającować Kasi i Elci. Cel udał się w pełni, choć dla nas wszystkich to było wyzwanie.



Do Piły ruszamy z Gdyni tuż po g.11, Elcia, Andrzej i żona Kasia. Muza hip hop non stop i disco polo ... a co na bogato umilał nam czas. Sarny, wiewiórki i takie tam ponoć na trasie też były. Po g.14 jesteśmy na miejscu. Jak nie ma co robić to człowiek je haha wiec idziemy na pizze ... Pełni gotowi idziemy do biura zawodów gdzie po odebraniu pakietów przebieramy się by o 16:30 być gotowym. Spotykamy Monikę z córką czyli młodym pokoleniem biegaczek która przyzwyczaja już pomału do tego, że jej bieg kończy się zawsze podium.





Na lini startu jeszcze chłodno, ubrani w barwy Bojano Biega czekamy na przyjazd auta w rytm muzyki z reszta biegaczy i znak na start. Plan 59m:59s wystartowali początek  bardzo dobrze lecimy choć może ciut za szybko 5:20, 5:30 .. na 5km prawie 1,5minuty zrobiliśmy zapasu co nam pomogło na finiszu, kolejne km już trudniej, ciężej, staram się jak mogę (no nie będę Kasi ciągnął po ziemi hehe im bliżej mety motywuje na wszelakie sposoby nie wiem w sumie co mam mówić, więc motywuje by pocisnęła  a na mecie się położy na trawie i sobie poleży, że tam odpocznie a teraz ogień i takie tam.



Na 8km zostają nam 2km i 14 min na ich pokonanie więc złamanie 1h jest jak na dłoni, nie można tego ... zepsuć. Robię relację live może to ją zmotywuje jak i Elcię która leciała z Andrzejem blisko nas na końcówce nas wyprzedzając. Cały bieg to walka, walka Kasi z samą sobą bo co ja mogę... biec blisko, wspierać, ale reszta to już w jej nogach i głowie a ona często mówi wam nie dasz rady, zwolnij, odpuść, życiówka nie dziś... Kasia wygrała z tymi myślami i dała z siebie moc. Na metę wbiegamy z czasem   58:50 udało się. Jestem mega dumny, tym razem ja pomogłem żonie która pomagała i wspierała mnie na każdym biegu, akceptując moje najróżniejsze fanaberie nie tylko biegowe. Pomogłem i przed nią czas pracy a wyniki przyjdą. Praca popłaca uwierz w siebie i panuj nad głową ty jesteś panem swego ciała, ty decydujesz co ono zrobi nie na odwrót. Gratulacje dla Elci i Andrzeja który jej pomógł. Powrót do domu jeszcze fajniejszy mimo, że na trasie ciemno i głucho u nas w aucie było tak wesoło, że lepiej wnukom nie opowiadać haha tak wesoło, że człowiek nie wie kiedy te ponad 3h zleciały i w Gdyni jesteśmy przed g.23 Z taką ekpią to konie kraść, znaczy wiewiórki... albo sarny lepiej :D



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Debiut w Ultra

Od 7 lat biegam i nie pamiętam momentu by naszła mnie chęć spróbowania sił w Ultramaratonie. Do momentu gdy w październiku br zupełnie prz...