poniedziałek, 19 grudnia 2016

Charytatywnie i z życiówką

Połowa grudnia to teoretycznie koniec sezonu biegowego, tymczasem bardzo fajny bieg zorganizowała jedna z grup biegowych w Gdyni. Więc weekend spędziłem biegowo charytatywnie oraz pobiegłem w Parkrun Gdynia i tradycyjnie pomorsowaliśmy. Dodatkowo całość wpisowego szło na cel charytatywny jakim była zbiórka funduszy dla dziecięcego hospicjum. Dystans 10km- nie dostaliśmy pakietów, medali a nawet wody na mecie a dodatkowo numery startowe trzeba było oddać ... więc szacun podwójny dla wszystkich którzy przyszli pobiec w tym pięknym szczytnym celu a na starcie stanęło nas 40 osób.



Do  biegu ze mną dała się namówić żona dla której była to pierwsza dycha Brawo!  Ja pobiegłem szybciej swoim tempem narzuconym troszkę przez czołówkę. Biegliśmy cztery odcinki po 2,5km co męczyło. Pierwszy km mocno 3:59 kolejne już dużo dużo wolniej, było zimno ciężko się oddychało ... Na metę wbiegam z czasem 0:43:25 co mnie cieszy. Choć czas tutaj miał naprawdę mniejsze znaczenie. Brawa dla wszystkich którzy przyszli, pomogli i pobiegli oraz organizatorów Run Pro Sport.  Dzień po tym biegu w sobotę rano postanowiłem pobiec swój drugi w życiu parkrun. Debiutowałem w 2014r w Lesznie dzień przed Kościańskim półmaratonem. Tym razem mój drugi to Parkrun Gdynia dodatkowo był to mój 90 jubileuszowy bieg (w zawodach). I tam wybieram się z darami które organizatorzy zbierali także na w/w hospicjum.





Wraz z Andrzejem i Doris przekazujemy swoje dary. Na dworze zimno ok 2'c ruszamy powoli na linię startu. Pierwszy raz tam biegnę, nie znam trasy nie znam nic praktycznie ;) 3,2,1, start ruszyli. Plan pobiec sobie szybko mniej więcej poniżej 22min, czołówka poleciała szybko więc i my za nimi. Pierwsze km bardzo szybko 3:59, 4:00, 4:08 i tu postanowiłem polecieć już na zabój w końcu to tylko dwa km choć tempo mi spadło aż do 4:18. Na metę wbiegam oficjalnie 0:20:24 uffff wykończony. Bardzo fajne cykle parkrun zachęcają do kolejnych udziałów, tym bardziej podniosłem sobie sam poprzeczkę wysoko bo jeden bieg pozwolił mi od razu wskoczyć do srebrnej ligi.  Gdy odsapnąłem wraz z Doris ruszyliśmy nad naszą piękną gdyńską plaże która zimą zachęca do kąpieli :D krótka przebieżka i jesteśmy w wodzie.  Temp. wody ok5'c było tak fajnie, że trzy razy weszliśmy. Tym sposobem  weekend udał się wyśmienicie a przed nami jeszcze dwa fajne biegi. Dziękuje Doris za wizytę i morsowanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Debiut w Ultra

Od 7 lat biegam i nie pamiętam momentu by naszła mnie chęć spróbowania sił w Ultramaratonie. Do momentu gdy w październiku br zupełnie prz...