
Na początku są bite o kilkadziesiąt minut, potem kilkanaście, wreszcie gdy życiówkę bijemy o minutę-dwie, aż nadchodzi moment gdy bardzo chcielibyśmy pobić ją o choćby sekundę. Gdy sekundy wchodzą w grę życiówek wiedz, że nie jesteś już amatorem biegaczem, doszedłeś do pewnego pułapu i by wskoczyć wyżej potrzeba czasu, wóz albo przewóz. Przed tobą masa nudych wbiegów na metę, na 2-3km przed myśli, na co mi ta życiówka przecież ważne, że ukończyłem. Są jednak dni kiedy wiemy, tak to dziś, czuję moc, chce mi się, jest pogoda, trasa fajna lecim i nogi same lecą z nami na życiówkę, a radość jej zdobycia to prawdziwy orgazm endorfinowy.
Moje obecne życiówki wyglądają następująco


Na dystansie 42,195km oczywiście był to debiut więc liczony nie jest, pozostałe to wszystkie łamane w 2015r czyli udało się. Gdy raz w roku udaje się robić życiówkę na jednym z dystansów to jest progres. Na 5km czekałem pełny rok (
Listopadowy Bieg Niepodległości Kosakowo 2015) na złamanie gdy wcześniej miałem czas
Parkrunie w Lesznie 21:34 (Listopad 2014) choć to była trasa zielona i miękka więc teoretycznie lepsza. Co prawda mało biorę udział w biegach i mało takich biegów jest na 5km po betonie, ale w przyszłym roku zadebiutuję w parkrunie gdyńskim i zobaczymy jak poszedł czas zimowego spania-przygotowania.

Na 10km czekałem ponad pół roku od Listopada 2014 - Bieg Niepodległości Gdyni 44:04 i życiówka złmana o ponad minutę czyli Nocny Bieg Świętojański Gdyni z czasem 42:58. Półmaratony to bieg na który ciężko mi przygotować życiówkę, po prostu albo jest to odpowiedni dzień i wszystko się składa na życiówkę albo jej nie ma. I tak w marcu 2015 roku na
PZU Półmaraton Warszawski zrobiłem 1:42:22, pobity Kościan o ponad 3minuty, by niecałe 2 miesiące potem w Sopocie podczas
PKO Półmaraton Sopot zrobić życiówkę o całą sekundę 1:42:21

i tak do końca roku już nie udało mi się wykręcić lepszego czasu. Dojdzie jeszcze życiówka w moich regularnych corocznych udziałach City Trail leśne 5km, na przełomie jesień-zima od trzech lat nie mogłem zejść poniżej 25mimut by w
Październiku 2105 zrobić 23:34 co w terenie leśnym mokrym jest nie tyle trudne co szalenie niebezpieczne. O kolejnym roku nie myślę jeszcze co będzie, czas na regenerację, odpoczynek a potem się zobaczy. Bieganie jest jak piramida w kolejności najpierw cieszy nas ukończenie biegu, potem świetny czas, wreszcie życiówki, czas zatrzymuje się i wracamy do jakichś dobrycz czasów i na starość cieszy nas po prostu ukończenie. Życiówek wam wszystkim życzę jak najwięcej na każdym dystansie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz