Po blisko 2 tygodniach przerwy z powodu drobnego urazu od szurania, wróciłem i zacząłem od wysokiego c. Ponad 12km trasa dobrze mi znaną, z dużym zbiegiem Oksywskiej Arciszewskich blisko 700m, dalej długa prosta 5,8km i ten fantastyczny podbieg wzdłuż serpentyny wysokość pokazała 98m i tu musiałem posiłkować się truchtem by na końcu podbieg przejść.
Na koniec już prosta, miła i przyjemna droga 3,37km. Ogólnie można być zadowolonym na 10km miałem czas 00:55:38 i gdyby nie podbiegi może i byłoby 00:53 trochę przygotowań to może i uda się zejść poniżej 00:50. Ogromny wysiłek, z odzieży można było wykręcać wodę, prysznic, lekki posiłek i można usiąść do oglądania Gran Derbi. Dodatkowym smaczkiem i ciekawostką, że według Nike+ mojej opaski Sport Band z dniem dzisiejszym zrobiłem równe 111km czyli jak w wojsku trzy jedynki - święto lasu ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz