niedziela, 5 maja 2019

Pół roku minęło

Od mojego ostatniego wpisu minęło prawie pół roku. Od tamtego czasu zarówno wiele się wydarzyło jak i można by rzec nic ciekawego nie wydarzyło się. Ważnego/ciekawego sam nie wiem działo się ale chyba nie na tyle by o tym pisać. Brak weny, chęci, czasu ... ale i forma od tego roku spadła więc wyniki się pogorszyły. No dobra nie marudzę po kolei.

Rok biegowy 2018 zakończyłem Biegiem Niepodległości w Kosakowie po tamtejszym lotnisku. Trasa wydawała się płaska i szybka, rzeczywiście taka była, jednak wiatr i cholerne zimno uniemożliwiło mi walkę o fajny satysfakcjonujący mnie czas. Ostatecznie na metę wpadam z czasem 0:42:50 i summa summarum miło go wspominam, bo to pewnego rodzaju bieg regionalny do którego mi bliżej niż masówki w Gdyni.



Zima przepracowana na pół gwizdka, raz przegrałem z motywacją i kilometraż mój spadł drastycznie, dwa ... tej zimy ... zimy nie było więc słabo było mi budować formę.
Pierwszy start Anno Domini 2019 to gdyński Bieg Urodzinowy. Bez formy ale chętny powalczyć, trasa odwrócona więc pierwsze 5km w dół drugie teoretycznie w górę. Pogoda wyśmienita ... Poleciałem na żywioł ... 10km 0:41:19 z racji słabej formy i trasy niezbyt płaskiej byłem zadowolony, bieg świetnie zorganizowany. Ciężko jest opisać mi pojedyncze biegi i wracać pamięcią 4miesiące temu, to już nie te emocje. Kolejny bieg na który może nie tyle się przygotowywałem bo w sumie tego nie robiłem ale chciałem mocno pobiec do gdyński Półmaraton. Bieg który spaliłem od samego początku. Do piątego kilometra wszystko szło super. Do piątego ... następne kilometry to spadek tempa z 4:10 do nawet 4:40 czy 4:50 momentami 5:00  ... nie wiem co ale odcięło mnie. Trasa była odwrócona niż poprzednie edycję, więc wiedziałem że będzie trudniej w tym ja nie przygotowany. Na metę wbiegam 1:38 ... dla mnie to była kompletna porażka .. przyszła ogromna niechęć do biegania. Ale podjąłem się wyzwania i bieg z Karoliną na gdańskim Maratonie więc musiałem wstać i walczyć. Maraton Gdańsk organizacyjne super. A jak było tak pisałem na fb:




Więc jak to było z tym maratonem Gdańsk? Ano już opowiadam. Sytuacja wyglądała tak, że Karolina w swoim debiucie chciała złamać 4h ... nic jej nie mówiąc planowałem biec z nią na 3:45 ... jeszcze przed 30km była szansa na 3:39 Ale musieliśmy przyspieszyć ok 10s ... i tam pojawiły się bóle mięśni dwugłowych ud u Karoli .. nie miała sił przyspieszyć więc prosiłem tylko byśmy utrzymali tempo. Z każdym kilometrem liczyłem tempo i pozostałe kilometry ... przez moment pomyślałem .. nie złamiemy 4h Karolina coraz bardziej odczuwała ból a w maratonie jak się zatrzymasz ... to już pozamiatane dlatego pilnowałem by trzymać tempo A przede wszystkim biec do samego końca a na końcówce jeszcze pchnąć trochę wiary w Karole. Bliżej mety wiedziałem już, że złamiemy nie tylko 4h ale nawet 3:50 ... Karolina dzielnie walczyła, ani razu postoju nie zrobiła, nie poddawała się, wiedziała co chce osiągnąć i to ona tego dokonała. Dla mnie poziom mistrzowski dążenia do celu. Na mecie był ból i łzy ... był bo widziałem 🏆 Tak było Karolina szacun 👏



Marzec to także udział w kursie organizowanym przez Blackroll czyli wałkowanie od postaw po czym podczas mojej wizyty byłem obecny na trybunach Półmaratonu Warszawskiego gdzie wspierałem Kasiule ;) Kurs BLACKROLL polecam każdemu, uwierzcie mi żadne filmy youtube nie przekażą wam wiedzy jaką dowiecie się na kursach organizowanych przez te firmę.





Przepraszam z góry, że to wszystko tak na kolanie pisane, ale jak wspominałem ciężko mi przenieść emocje tych biegów gdy minęły już miesiące. Obiecuje się poprawić jeśli w ogóle ktoś czyta i lubi moje wpisy. Dziękuje i pozdrawiam.
Wracam za tydzień .. gdy będę po Lubelskim Maratonie który biegnę w dniu swoich urodzin. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Debiut w Ultra

Od 7 lat biegam i nie pamiętam momentu by naszła mnie chęć spróbowania sił w Ultramaratonie. Do momentu gdy w październiku br zupełnie prz...