środa, 28 marca 2018

W domu z życiówką

Start w Gdyni na półmaratonie miał być pewnego rodzaju mocnym przetarciem przed dwoma maratonami. Zarówno w Łodzi za niecały miesiąc ale przede wszystkim dobrym treningiem przed jesiennym Silesia w Katowicach/Chorzowie pod który przygotowuje się od Listopada. Przygotowanie było, chęci były, cel był ... niestety tylko pogoda na dwa dni przed biegiem zrobiła nam niesamowitego psikusa i sporo nas nastraszyła mrozem i porywistym wiatrem. Jeszcze przed żadnym biegiem nie przejrzałem tyle serwisów pogodowych co właśnie teraz.



Ale po kolei. Bieg ten był swego rodzaju przetarciem, choć cel chęci były w głowie im bliżej startu jakoś nie wierzyłem, że uda się złamać życiówkę z BMW Praskiego 1:28 ... choćby z tego względu, że BMW to trasa płaska praktycznie jak stół czego o Gdyni powiedzieć nie można. Im bliżej startu chęć mocnego nabiegania była ogromna ale i czułem komfort, że w razie nie powodzenia świat się nie zawali i gdzie indziej pobiję te życiówkę z nawiązką ;)

Jeszcze dzień przed biegiem pogoda tragiczna. Wiatr może nie był porywisty ... tak tak drodzy goście, w Gdyni mamy lepsze wiatry :D ale przede wszystkim ów wiatr w połączeniu z mrozem -5 robił swoje czyli pochował gości w pokojach hotelowych, ale i atmosfera na samym EXPO jakby jakaś ponura ... Tradycyjnie w sobotę morsowałem, w tym roku współorganizowałem tę kąpiel z Magdą z Fejsbuka gdzie na nasze zaproszenie przybyło kilkunastu śmiałków zimowych kąpieli. Super atmosfera wśród fal morskich zimnej wody Bałtyku chłodziliśmy emocje przed niedzielnym biegiem. Wracając jeszcze do EXPO ... dla mnie osobiście marnie to wyglądało, ludziom można było otworzyć część trybun by posiedzieć, wystawców sporo mniej, na prezentacji elity nie pojawił się Polski faworyt Marcin Chabowski ... dziwne. A smaczku dodała sytuacja gdy podszedłem do stoiska DOZ Maraton Łódź by zapytać to i owo ... czego panie nie były w stanie mi pomóc ... bo te panie były z Rumi oddalonej od Gdyni o 3km ... gdyby tak głębiej się zainteresować ... organizatorem Gdynia Onico jest ta sama firma co DOZ Maraton czyli slotmarket ... więc może na siłę wystawili stoisko bo nie było więcej chętnych? Nie ważne było minęło. Na większości expo coś się dzieje, spotkasz znajomych, masz gdzie pójść usiąść pogadać, gdzieś tam robią fotki z logiem, dają opaski z międzyczasami ... tu miałem wrażenie, że szedłem wśród budek hali targowej gdzie każdy opowiada mi o magicznej mocy sprzedawanych przez siebie skarpetek biegowych. Ale czepiam się ...



Wracając do tematu ...

POGODA

Na dwa dni przed kompletne załamanie jej (pogody) i nasze (biegaczy) :D Temperatura schodzi do -6 wiatr wieje do 40km/h ... w Gdyni przy takim mrozie to jest naprawdę hardcore ... na serwisach społecznościowych wszyscy niczym pogodynki lub fachowcy specjalności meteorologia wymieniają się prognozami na weekend. Sam chyba nigdy nie przejrzałem tylu serwisów pogodowych co przed tym półmaratonem. I moje analizy :D mówiły jedno będzie temp. -2 i wiatr zejdzie do 20km/h czyli ... znośnie ... nooo znaczy szału nie ma ale da się pobiegać coś. I tak rzeczywiście w niedzielę rano było. Dzień przed biegiem dla mnie już tradycją stało się morsowanie tak było i tym razem, jednak w tym roku wraz z Magdą z fejsbuka zorganizowaliśmy wspólne morsowanie dla chętnych. Mile zaskoczeni byliśmy bo blisko 20 osób chętnych na moczenie tyłka w zimnym Bałtyku przyszło i wspólnie wykąpaliśmy się wśród morza szum i morskich fal by chwilę później zajadać ciastka z kawą i herbatą. Wszystkim dziękujemy, do zobaczenia za rok. W gratisie dostaliśmy od organizatorów słońca, mimo temp.-2 i tego wiatru ... osoby biegnące na swoje życiówki chyba się zgodzą, że to słońce na 14-15km wręcz paliło, nie było ucieczki do cienia. Brzmi banalnie niepoważnie jednak tak było. Summa summarum pogodę trafiliśmy idealnie na sam start.






TRASA

Identyczna jak zeszłoroczna (w pierwszej edycji była inna), i można powiedzieć, że z uwagi na te pogodę była szybka. Mało było w niej miejsc wietrznych, kilka podbiegów, długie odcinki płaskie ale i blisko 3km szybkiego zbiegu. Ogólnie szybka i chyba jednak w miarę szeroka, szybcy zawodnicy mogli bez problemu rozwinąć skrzydła.












BIEG

Plan był taki jak zawsze :) zrobić życiówkę, oficjalnie łamać 1:28 jednak z uwagi na wiatr obawiałem się, że nici z tego wyjdą więc i komfort w sumie poprawił mi się bo nie było spiny na wynik.... no powiedzmy, że nie było spiny do godziny 9:55 przed startem haha








Do startu kilka minut my wygrzane tyłki w pobliskiej Galerii Gemini z Elcią ruszamy na start. Tu niespodzianka bo strefy w żaden sposób nie były oznaczone, masakra znaleźć odpowiednią, nawet po oznaczeniach na numerach startowych innych osób ciężko było rozkminić bo tradycyjnie sporo osób stawało w innych strefach. Jakoś ogarnęliśmy strefę dla Eli więc ja poleciałem do swojej A1  ... sporo sporo z przodu wpadłem do niech chyba 5minut przed startem. Stanąłem bardzo blisko przodu ale obok mnie baloniki z 1:30 więc postanowiłem jeszcze do przodu pognać. Byłem za plecami zająców na 1:25 i to mi odpowiadało. Kilkanaście metrów za elitą.. to już mniej mi odpowiadało bo czasem lepiej lekko z tyłu niż bardziej z przodu a później sznur cię wyprzedza a to czasem nie najlepiej działa na głowę. 3,2,1 minuta do startu. Ruszyli wózkarze .. chyba minutę po nich my. Cel ... biec tak mocno jak dam radę choć starać się nie wolniej niż 4:06 na kilometr. Start polecieliśmy ... znaczy elita poleciała my za nimi pobiegliśmy :D



Wiedziałem, że pierwsze 4km to największe przewyższenia więc cholernie jeszcze gdy człowiek świeży nie chciałem tracic głupich sekund, 1km - 3:56 więc bardzo dobrze, drugi 4:06 trzeci 4:14 czwarty 4:05 po 4km czas 16:23 czyli średnia 4:06 czyli zajebiście. Oczywiście wszelkie wiatry ustały, wyszło słońce co śmiesznie zabrzmi przy temp-2 ale ono nas paliło. na 3km mija mnie Portowy Grzegorz Elmiś z tego miejsca serdecznie pozdrawiam bo na 6km Grzegorza dogoniłem i tak sobie trzymaliśmy tempo do 12km. kolejne dwa kilometry 5 i 6 to płasko wokół stadionu Arki więc i tempo podkręcone 4:05 i 4:00 , na 5,5km punkt z wodą - nie korzystam, zbyt chłodno jednak było na wodę i dla mnie zbyt wcześnie na napoje.  Po 6km aż do prawie 10km było z górki więc postanowiłem to wykorzystać i mocniej zbiec 7,8 i 9km w tempie 3:58, 3:53 i 3:56. Na 10km według planu miałem mieć nieco ponad 41minut, miałem 40:20 więc jest zapas, w głowie zapaliła się lampka, że życiówka (z Warszawy 1:28:08) będzie na pewno pobita,  włączył się kalkulator w głowie ale szybko dałem sobie spokój nie patrząc już dalej na zegarek tylko leciałem swoje tak mocno jak tego dnia byłem w stanie. Do 16km w sumie cały czas płasko, choć odcinek 10-16 był chyba najbardziej wietrznym ale i słonecznym. Na 12km wciągam żel i dwa łyki wody (woda butelkowa wygodna ale ... jednak kubeczki to kubeczki ... za dużo zmarnowaliśmy tej wody na tej połówce.)







Onico Gdynia Halfmarathon 2018 from Robert Paruszewski on Vimeo.

Od 16,6km ponownie na Świętojańskiej ... teraz musieliśmy ją zdobyć całą, 4:04, 4:06 i na końcówce 18km już puchłem 4:16 skręt w lewo i Piłsudskiego. W tym miejscu piątka z maskotką Myszka Mickey i kop energetyczno motywacyjny od mojej grupki przyjaciół z Bojano Biega , mordka się uśmiechnęła więc i w nogi poszło ostatnie 3km w tempie 4:07, 4:03, 3:59 ... choć po piątce z Mickey wypiłem magnez i popiłem łyczkiem IZO , chwilę później poczułem się tragicznie, miałem dość myślałem że odpuszczę, że nie dam rady masakryczne szaleństwo w żołądku, przeanalizowałem nawet ile sekund stracę jak na bok na chwilę odskoczę by ... zwrócić ten IZO i magnez ... gnałem jednak przed siebie w trupa... muza napierdala w słuchawkach, uszy puchną a ten leci ... jeszcze tylko 2km ... niby widzisz od bulwaru Dar Pomorza wiesz, że tam jest meta ale to jest czasem najgorsze te ostatnie 1-2km.  Lecę jeszcze 1700m 1500m 1300m 1000m po chwili dochodzi do mnie że półmaraton ma 21.095 a nie 21  fuckkk jeszcze 100m więcej matko i córko. Zakręt na kocie łby skweru Kościuszki widać metę ale dla mnie to w ch... daleko... lecę choć nic nie czuje, ostatnie odcinki VO2max prawie 64 najwięcej z całej trasy gdzie średnia była 50. Ostatnie 3km wiedziałem, że meta będzie coś 1,25-1,26  i wpadłem 1:26:30  mega happy ale i mega odjechany.



Tam czekają niezastąpieni kibice żona której zawdzięczam wszystko gdzie biegam oraz Maja i Marcin który oczekuje na żonę Elcię która tego dnia nabiegała całkiem solidną życiówkę. Wszyscy spotykamy się w Gemini Galerii by chwilę nacieszyć się i uciekać przebrani coś zjeść. Z tego miejsca dziękuje Grzegorzowi Portowemu Elmisiowi za wsparcie na trasie, gratulacje na mecie siostrze Małgosi Tuwalskiej, oraz wszystkim dobrego biegania w Gdyni i życiówek w szczególności Elci i Portowemu którzy nabiegali solidnie jak i Andrzejowi z Biegaczy Północy które swoje też mocno nabiegał. Dziękuję za przygotowanie trenerowi Łukaszowi Wawrzyniakowi dzięki któremu moje wyniki wyglądają tak ładnie. Po biegu 3 dni mocno odczuwałem ten wysiłek, tydzień lekkiego bieganka i wracam do pracy. Cały czas przygotowuje się pod Silesia Maraton w Katowicach/Chorzowie w październiku z metą na stadionie śląskim. Taki finisz dla mnie osobiście to mega sprawa bo ostatnim raz byłem na tym stadionie jako kibic za jedną z bramek oglądając mecz Polska - Włochy 0:0 w 1997r jadąc "wycieczką" autokarową kibicowsko stareee czasy :D A teraz wbiec na metę maratonu bieżni tego stadionu fajna sprawa.





Półmaraton Gdynia przeszedł do historii, jak fajny i szybki. Ogólnie oceniam pozytywnie go choć nie skorzystałem z posiłku za metą (w zeszłym roku zupa przypominała sos pomidorowy) w tym roku słyszałem, że też jakościowo tragedia. Druga sprawa organizator który chce robić mistrzostwa w półmaratonie powinien naprawdę przyłożyć się to tak ważnych rzeczy jak oznaczenie stref startowych w postaci wysoko widocznych flag. Nie było kompletnie nic i tu dla mnie duża porażka organizacyjna.  Tyle ode mnie. Pozdrawiam do zobaczenie na ścieżkach biegowych.



Onico Gdynia Półmaraton

Czas netto 1:26:30

Miejsce Open 198 / 5897

Kategoria wiekowa M30 94 / 1608

Kategoria Mężczyzna 188 / 4192

Pełna galeria tutaj GALERIA









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Debiut w Ultra

Od 7 lat biegam i nie pamiętam momentu by naszła mnie chęć spróbowania sił w Ultramaratonie. Do momentu gdy w październiku br zupełnie prz...