wtorek, 26 września 2017

Maraton z życiówką w koronie

Piąty do korony maraton przypadł mi w stolicy. Przygotowania do niego rozpocząłem już w styczniu. Forma i wszystkie znaki na niebie mówiły, że można o coś powalczyć. W sumie dwie pieczenie upiekłem na jednym ruszcie. We wrześniu najpierw sprawdziłem się w półmaraton Praski 1:28:08 robiąc życiówkę i teraz maraton jeszcze mocniej. Rok kończę dobrymi wynikami i nadzieją, że ciężka praca popłaca i przed nami jeszcze fajniejsze wyniki.



Plany planami aż przyszedł ten dzień. Wyjazd w sobotę rano o 9, tym razem PolskimBusem do stolicy. Nie chciałem pchać się autem raz, że po maratonie nogi nie te by jechać, dwa pół Warszawy zamknięte więc nie wiem jak bym stamtąd wyjechał. Na miejscu jestem po g.14, metrem do centrum i rozpakowany gotowy. Pogoda była taka akurat więc pieszo udaje się do biura zawodów na Torwar. Po odebraniu pakietu spotkanie ze znajomymi Kasia  i Sylwek drobne zakupy i wracamy. Jeszcze oczywiście szama na mieście i leżeć do hotelu. Nie będę opisywał wam swoich wieczornych rytuałów przed ważnymi dla mnie biegami od jedzenia żeli po choćby poranną zimny prysznic.  Spać trzeba wcześnie więc już chwile o g.22 nie było mnie. Pobudka rano, niezbyt wcześnie ale ok.7 , śniadanie dwie bułeczki z serem i twarożek i woda woda woda. Od samego rana zaczął padać deszcz niby delikatnie ale jednak. Więc zapowiadało się niezbyt komfortowo. Ale co tam. Na start ruszamy godzinę przed biegiem. Tak nie ogarnąłem tego wszystkiego, że trafiamy na start ... ale biegu na 5km jednocześnie naszą metę.



Dopiero po kilku minutach myśli hmmm gdzie są ci biegacze. Służby jak i wolontariusze oczywiście przyzwyczaili mnie do tego, że nie wiedzą nic, więc chwila zastanowienia ... o ku..wra ... start maratonu jest ponad 3km stąd ... a czasu mamy 30min  niby nic ale nie chciałem biec i już na starcie sapać. Ruszamy pieszo tempo nawet hahah jeszcze deszcz przestał padać więc szło się komfortowo :D Na start docieram 10minut przed wystrzałem pistoletu. Żartuje nie było pistoletu nawet hmm dziwne taaaki maraton i brak startera baaa zdziwiło mnie, że czipy były stare nieśmiertelne pastylki do buta.  Ale nie narzekamy. Bliżej startu pogoda zrobiła się idealna delikatnie chłodno mżawka choć szkoda, że trochę napadało bo na trasie było sporo kałuż do omijania choć stopy po biegu miałem mokre i wyglądały jakbym 3h w basenie spędził. Wilgotność była też bardzo wysoka. Mi osobiście taka pogoda idealnie pasuje, stąd ubrałem się na krótko i tylko rękawki naciągnąłem na  ręce.
[video width="960" height="540" mp4="http://poszurany.com.pl/wp-content/uploads/2017/09/1745578556.mp4"][/video]


Zamiast startera jak pisałem było gotowi do startu start haha czasem na biegu strażackim pod remizą fajniej organizują moment startu :D Dobra ruszyły vipy chwile po nich my. Plan .. no był jakiś wiedziałem, że łamanie 3:30 to minimum więc podniosłem sobie poprzeczkę na samym starcie i ustawiłem się za zającami na 3:20 ... Tak wyruszyliśmy, planowałem oficjalnie biec na 3:19 więc zacząć 5:01 i co 1km przyspieszać o 1s ... no ale gdy zobaczyłem jak zające mi uciekają to tak jakoś głowa mówiła leć za nimi haha początek szybki w granicach 4:30 więc aż 30s szybciej niż planowałem i tak po 2km okazało się, że biegnę za zającami na 3:15 ... hmmm w sumie dlaczego nie? spróbujemy najwyżej się wykoleimy ... wóz albo przewóz choć to tempo tego dnia przy tej pogodzie było dla mnie idealne. Cały czas niemalże równiutko za zającami mieć ich na wyciągnięcie ręki ok 10metrów absolutnie nawet nie próbować z głupoty ich wyprzedzać. Nawet nie wiedziałem jaką metodą biegną ale później chyba wyliczyłem na trasie, że drugą połówkę planowali zwolnić. Do 21km korzystam z punktów z wodą jeden kubek i heja co 10km żelik , dwa razy chyba tylko łyknąłem kawałek banana i na 38km wypiłem magnez.




Biegło się wyśmienicie, mi osobiście dodaje mocy muzyka w uszach dobre kawałki motywują i jakoś nie myślę ile jeszcze zostało kilometrów.  Na bodajże 21km gdy wbiegamy do królewskich łazienek (gdzie zresztą mamy mega doping grup kibiców) ale naprawdę mega .. wpadam tam w ok 4:28 tempie i tam odczuwam jakiś zastrzyk mocy, mega endorfin i postanawiam kalkulując moje zmęczenie a w zasadzie jego brak i świetne samopoczucie by uciec zającom. Stać mnie było na więcej niż 3:15 więc uciekam. Na połówce wychodzi mi 1:36 więc jest dobrze .. ale może być lepiej i drugie 21km pobiegłem lepiej bo około 1:33:37 przez co na 40km miałem 3:00:43s oczywiście według garmina choć biegłem bardzo rozsądnie i wszystkie zakręty pokonywałem od wewnętrznej strony tuż przy samych łukach by nie tracić sekund. Od 21km jak wspomniałem poleciałem mocniej i zacząłem ucieczkę, duże ryzyko co mi się przytrafi na 30-35km czym organizm zaskoczy ale zaryzykowałem, okazało się, że to ja go zaskoczyłem haha pobiegłem tego dnia absolutnie swój max im bliżej mety wiedziałem, że mam to ! Jeszcze w końcówce  chciałem ciut przyspieszyć ale absolutnie nie szło nawet o kilka sekund. 4:30 to był max chociaż nie wiem skąd siły wziąłem i pocisnąłem ostatni km ok 4:16 ale tu chyba widok mety mnie zmotywował.







Na końcówce Wsparcie Mariusza  dziękuje jak i wcześniej motywacyjnie wsparł Marcin . Na metę wpadam z uśmiechem radością i mokrymi butami haha. Trasa biegu fajna, szybka aczkolwiek były dwa podbiegi no mocniejsze. Kibiców na trasie może dużo nie było ale nadrobili nam to bębniarze na trasie jak i różne zespoły muzyczne. To jest najlepsze z tych biegów ! Na metę wpadam czas 3:11:15 jest zajebiście. Plan wykonany z nawiązką :D Z tego miejsca chciałem podziękować za pracę trenerowi Łukasz Wawrzyniak oraz moim wiernym motywatorkom które wspierały od samego wyjazdu jak sporo przed biegiem Maja i Elcia nie pomijając kochanej żony która dwoi się i troi by wszystko było okej a tydzień przed maratonem to była katorga wytrzymać ze mną psychicznie :D a ja sam często tego nie doceniam. Korona Maratonów Polskich zdobyta. Kosztowało mnie więcej kasy niż zdrowia haha ale udało mi się osiągnąć coś co planowałem - zakończyć walkę o koronę z mocnym przytupem. Teraz najfajniejszy moment biegowy mnie czeka żadne korony, nikt nie narzuca mi co i gdzie biec ... w planie Katowice, Szczecin, Łódź może Lubelski, Rzeszowski   może znajdzie się sponsor co wesprze i pomoże spełnić marzenie ... Nowy Jork Maraton.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Debiut w Ultra

Od 7 lat biegam i nie pamiętam momentu by naszła mnie chęć spróbowania sił w Ultramaratonie. Do momentu gdy w październiku br zupełnie prz...