środa, 23 sierpnia 2017

W Szemudzie z Kaszubami

Bieg ten absolutnie nie był wpisany w mój tegoroczny kalendarz choćby z tego powodu, że mój plan treningowy jest rozpisywany przez trenera pod warszawski maraton i nie chciałem tak blisko biegu (5 tygodni) ryzykować i spinać się na mało znaczącym dla mnie biegu. Jednak sytuacja zmieniła się diametralnie po wspólnym podjęciu decyzji z drużyną Bojano Biega - Biegniemy wszyscy ! Więc jak nie pobiec niemalże w Bojanie, bo to zaledwie 12km z przyjaciółmi w teamu zawsze i wszędzie. Trener pozwolił więc lecimyyy.





Jak pisałem wcześniej absolutnie bez planu i nawet specjalnych chęci zaliczenia tego biegu na czas. Po prostu pobiec spotkać się z przyjaciółmi ... Więc prośba była jedna Kasi i Elci pozającować? Czemu nie  nie mam z tym najmniejszego problemu by na jakiś zawodach komuś pomóc, pobiec wolniej by ktoś osiągnął sukces, dać trochę frajdy. Na miejscu jesteśmy na godzinę przed startem, odbiór numerków i czipów, zdjęcia, gadu gadu i ... bieg na 1km rodzinny ... no dobra mogę sobie polecieć rozgrzewkowo, pobiegłem z Kamilą i Beatą , rozgrzałem się a medal przekazałem naszej kochanej Doris której wszyscy zadedykowaliśmy nasz bieg w Szemudzie by wracała nam do zdrówka i do nas na ścieżki biegowe ♡




By po chwili stać na lini startu. Cel tempo 5:30 ... no trochę się zapędziliśmy , pierwsze dwa km na granicy 5:00 dalej już spokojniej ale jest zapas, Kasia pobiegła swoje tempo my ciśniemy z przodu, kontrolujemy puls, choć górki nam podnosiły go niekiedy. Po chwili podczepia się Ewa która skorzystała także z zajączka. Pierwsza piątka mocna motywuję Elcię, że damy radę teraz już bliżej niż dalej ... Elcia mówi leć sobie ... odpowiadam sama sobie leć i zostaje z nią na trasie dalej ją męcząc :) Zwalniam do jej tempa by nie goniła mnie a ja ją, na końcówce po punkcie z wodą Elcia dostaje jakiegoś bonusu i zaczyna pędzić .. co mnie ciszy haha coraz bliżej ona jeszcze nie wie - ja to już wiem, że zrobi życióweczkę ! Na końcówce Ewa nie wytrzymuje ciśnienia i wyprzedza nas BRAWO ! Wpadamy na metę jest , chyba ze 2min? życiówka !  Co nas oboje cieszy.



Po chwili wpada na metę Kasia i reszta pomarańczek. Inni szybsi już po posiłku, na który udajemy się po chwili zupa, kawa, ciastko ... dekoracje zawodników, fotki bla bla i tak minął bardzo fajny bieg w Szemudzie cyklu Kaszuby Biegają. Bardzo cieszy frekwencja naszych pomarańczek, byliśmy najbardziej liczną i rozpoznawalną grupą. To tak z dziennikarskiego obowiązku znalazłem moment by wam po krótce opisać jak to tam było, czas nagli w niedzielę kolejny bieg z Kaszubami i ... znowu pozającuje Elci ... czy ponownie coś z życiówki ugryziemy?









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Debiut w Ultra

Od 7 lat biegam i nie pamiętam momentu by naszła mnie chęć spróbowania sił w Ultramaratonie. Do momentu gdy w październiku br zupełnie prz...