wtorek, 21 marca 2017

Wszędzie dobrze, ale w domu najszybciej

Na ten bieg czekałem bardzo długo praktycznie odkąd ogłoszono, że trasa będzie szybsza miałem plan pobiec dobrze. W Gdyni zeszłoroczny półmaraton biegło mi się świetnie aczkolwiek bez szczególnego przygotowania. Tym razem mocno skupiłem się na najmniejszych drobiazgach by wynik zrobić dobry w sumie solidny. I udało się :)





 

POCZĄTKI

Gdy tylko ruszyły zapisy raz dwa wyklikałem sobie rejestracje i załapałem się na fajny numer 91 na mój 96 start w zawodach ulicznych.  W sumie pracę rozpocząłem od stycznia podejmując współpracę z firmą cateringową Diety Treningowe o których pisałem TUTAJ. Na poważnie treningi ruszyły od Lutego gdy trenerem moim został kolega Łukasz od tamtej pory treningi moje zmieniły się diametralnie. Można było je nazwać treningami a nie wyjściem pobiegać.  Na każdy chciało się iść bo odczuwałem pozytywne zmiany. Testem przed półmaratonem był bieg w Poznaniu Maniacka Dziesiątka. Na tydzień przed Gdynią pobiegłem w miarę szybko choć nie chciałem lecieć na 100% bo potrzebowałem odpoczynku przed półmaratonem. Odzyskałem świeżość nogi chciały pędzić, głowa mówiła nie. Trener dał luźny tydzień i tak po 2 miesiącach zdrowej diety pełnych odpowiedzialnych treningów byłem gotów. Ale na co? Właśnie haha celem było złamanie 1:40 ... choć czułem, że może uda mi się narozrabiać trochę ...

TRASA BIEGU

Zmieniona po mocnym liftingu powiedziałbym bardzo mocnym, zabrano dwa podbiegi  i jedną długą nawrotkę z agrafką zamieniona na nieco mniejszą. Trasę długo kalkulowałem analizowałem, wspominając co było w zeszłym roku wiedziałem, że będzie ona bardzo szybka, nie będzie miejsc spowalniających więc w sumie znałem każdy jej kilometr co gdzie i jak mam pobiec. Takie trochę chore i zboczone to analizowanie i patrzenie w mapę 100 razy ale nic mnie na trasie nie miało zaskoczyć. Byłem gotów dietetycznie, kondycyjnie więc przyszła pora na głowę a ta trasę musiała znać idealnie.



POGODA

 



Zapowiadało się dobrze bo około 5stopni delikatnie chłodno, dzień przed pogoda zepsuła się i deszcz padał od samego rana ... nie fajnie. Jeszcze wieczorem przed spaniem stukały krople w parapet ... fuck szybka analiza hahahah w sumie deszcz delikatny lepszy niż wiatr w twarz. Rano wstaję  ... tak ledwo się człowiek położył a już wstaję bo wieczorem się położyłem ale zasnąć nie mogłem. Nigdy nie miałem takiego ciśnienia jak dziś. Nawet przed pierwszym maratonem ... tzw.sraczki nie było ;) No i wstaje a za oknem superos niby mokro ale ok.3-4stopni, wiatr coś tam wiał .. no w końcu to nadmorskie miasto ! Ubieramy się na krótko.


START

Start biegu wyznaczony na dobrą godzinę 10:00, od g.9 ulice pozamykane więc pobudka 7:00 śniadanie, kawa, toaleta, ubieranie się, toaleta, kawa toaleta spakowanie plecaka, toaleta, policzenie czy wszyscy są ... Ja i Kasia ... ok jest nas dwóch ... toaleta, i ok możemy iść wychodzimy z domu 8:15 aaaa i jeszcze toaleta hahah nie no żartuje tyle razy nie było, stresik minął, już byłem wystarczająco uspokojony, nakręcony ale i zamknięty w sobie nie dochodziło do mnie absolutnie nic pełny stoicki spokój i mega komfort psychiczny a to więcej niż połowa sukcesu. Tego nauczyła mnie nasza pomarańczowa Wiewiórka a wiary w siebie Doris. Największe wsparcie zawsze mam od żony która tym razem biegła w sztafecie.

 



Wierzyłem w siebie i to mi wystarczyło. Na miejscu jesteśmy przed g.9 spotkanie ze wspaniałą grupą przyjaciół naszej grupy Bojano Biega, fotki śmiechy hihy i lecę zostawić depozyt. Ponoć było zimno, mi robiło się coraz cieplej wręcz idealnie dzień wcześniej obowiązkowo pół morsowanie na poprawę krążenia. Spotykam trenera kilka słów otuchy i zrobiłem sobie rozgrzewkę z rozciąganiem. Gotowy z Andrzejem i Michałem jeszcze trochę obcinka wzrokowa kto co i dlaczego haha szukamy znajomych ale nikogo nie znamy :D  lecimy na linie startu. 3.2.1. ruszyli pierwsza strefa  czekamy chyba ponad minutę 3.2.1. ruszyli ... Plan? właśnie jaki? niby łamanie 1:40 ... czyli coś w tempie poniżej 4:44 planowałem ale ... czułem, że mogę więcej więc ogólnie plan zmieniał się w trakcie biegu haha pobiec pierwszą dyszkę szybciej a później się zobaczy.

Pierwszą dychę poleciałem 43:33 drugą ciut wolniej bo nieco ponad 44m. Początek okazał się jednak szybki, dobrze i mądrze jest lecieć niemalże z pierwszej lini, no może 5-6 ale nie daleko z tyłu ... Osobiście uważam, że początek był trudniejszy znaczy jeśli chodzi o wzniesienie aż do 3,5km tempo utrzymywałem stałe, na 5km jest dobrze pełna świeżość 21:38 od 6 prawie do 10 to bieg w dół, a więc i tempo podkręciłem 4:17 4:22,4:17,4:15 dalej prosta z wzniesieniem na moście wolniej 4:27, 4:29 4:31 ... lekko wkurzony postanawiam wrócić do tempa i równam 4:22, 4:23,4:17,4:20 na 16km zbliżamy się do Świętojańskiej i teraz albo ja albo ona tak być blisko pięknego czasu i to wszystko spieprzyć? no way świętojańska pokonana 4:34 to był mój najwolniejszy odcinek, dalej już tempo w granicach 4:20-4:25 i tak do mety.  Trasa fajnie obstawiona w kilku miejscach muzyką z głośników, w jednym miejscu nawet bębniarze co w Poznaniu zrobiło na mnie ogromne wrażenie ! Kibiców i punktów kibicowania dużo, chociaż te punkty dzieciaków  mam wrażenie były zbyt blisko siebie po większość trasy była pusta i ... nudna.  Punkty z wodą, bananami spoko ... znaczy fajnie były zlokalizowane ale ja nie korzystałem bo nie chciałem zwalniać by się napić haha na trasie 7 i 14km żele wciągnięte mi wystarczyły.

Raz skorzystałem z IZO i to styka. Na trasie sporo przybitych piątek, wiele znajomych twarzy udało się rozpoznać co cieszy lepiej się biegnie gdy ktoś wesprze krzykiem piątkę przybije DZIĘKUJĘ ! Na metę wpadam i już wiem co moje że tego nikt mi nie odbierze ! Mam to !  chciałem złamać 1:40 zrobiłem 1:33:04  ! Mega happy i do końca wcale nie wykończony było całkiem okej.  Czyli był jeszcze zapas (trenerze zrób coś z tym na Dębno ;)  Po biegu posiłek, szatnia, fotki, spotkania ... Organizacja naprawdę na bardzo wysokim poziomie ! Powiedziałbym ... chyba najlepsza na jakim biegłem ! Pełna profeska w każdym calu ! Dziękuje z tego miejsca wszystkim którzy wspierają dobrym słowem, klikają, lajkują moje wpisy i w ogóle tym którzy czytają moje wypociny znaczy to, że ktoś to czyta a nie ja sam haha Każdy lajk, komentarz mnie podnosi na duchu bo to bardzo miłe, a sam odwdzięczam się jak potrafię. Proszę o niewiele oferując tylko proste DZIĘKUJĘ !



WYNIK
Czas Netto: 1h33’04”
Miejsce w kat. Open: 554
Miejsce w kat. M30: 233


Garmin

Endomondo

PODSUMOWANIE

Co tu podsumowywać? Byłem chyba tego dnia bardziej szczęśliwy niż zwycięzca Hilary Maiyo Kimaiyo który zresztą wygrał także zeszłoroczny bieg. Taką moc endorfin dostałem, że serio mogłem za metą biec dalej :)  Wszystko to dzięki ciężkiej solidnie wykonanej pracy, determinacji i oczywiście mądremu wsparciu trenera Łukasza. Moje motto tego dnia było i jest Możesz wszystko - masz co chcesz !

Teraz pozostał mi czas na krótkie przygotowanie do maratonu w Dębnie 4/5 do Korony Maratonów ponoć szybka trasa ... :D Gratuluje wszystkim którzy ukończyli połówkę w Gdyni, debiutantom , tym którzy porobili życiówki i tym którym się nie udało, przed wami praca a ona popłaca ! Mam nadzieje, że w Gdyni się podobało i wrócicie za rok ! Do zobaczenia na trasie.









 

 

[embed]https://www.youtube.com/watch?v=1NW77F8t-JY#action=share[/embed]

Gdynia Półmaraton 2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Debiut w Ultra

Od 7 lat biegam i nie pamiętam momentu by naszła mnie chęć spróbowania sił w Ultramaratonie. Do momentu gdy w październiku br zupełnie prz...