piątek, 30 października 2015

Nie spać zwiedzać

Grand Prix Trójmiasta Gdynia Karwiny_110Chciałoby się powiedzieć. Po maratonie zamiast leżeć, lizać rany czasem warto się dogrzać, nie dać nogom zasnąć zastygnąć zbytnio. Ja tak miałem i 7 dni po biegu na 42km postanowiłem pobiec w trudnym 8km biegu po lesie z cyklu Grand Prix Trójmiasta.



12087252_516718098495771_9053264997594790857_oZ samego rana pogoda nie najlepsza, deszczowo, nie lało ale wystarczyło, że delikatnie popadywało i po 3-4h naprawdę było nabłocone na trasie. O g.12 zaplanowany start, na miejscu umówiliśmy się ze znajomą Basią która mieszka niedaleko i wraz z córeczką (mimo pogody SZACUN :) przyszła na zawody. Deszcz nie oszczędzał nas, choć jak pisałem dobrze, że nie lało. Trasa 8km wiedziałem że nie jest to dla mnie szybki bieg, szybko wręcz sprintem można biec max 5km przynajmiej12096363_516718165162431_545564258030343394_n ja. 8km to już pewien dystans, do tego dochodzi las, podbiegi, błotko, ślisko ... sekundy uciekają wszędzie wiec po prostu biegłem by świetnie się bawić. Do 4 km czyli półmetka miałem świetny czas ok 0:19:27 z tempem 4:12 czyli nieźle jak na bieg po lesie, wręcz masakrycznie, niestety kolejny kilometr niemalże przespałem, znaczy przeszedłem, trochę poklepałem nogami, troszkę szedłem ... musiałem sporo odpocząć, nabrać powietrza, było bardzo ciężko. Ale chwile odpoczynku i lecim dalej, to nie nordic walking.

1798549_516718145162433_4498477604961323016_nMeta jakby nam odjeżdzała trochę odwrotnie niż podczas Wingd for life World Run który biegnę w maju, im bliżej tym była jakby dalej, naprawdę poszło w nogi, korzenie, liście, podbiegi -  marzę o asfalcie nawet 15-20km  - biegłem ledwo , ale biegłem, mówiłem sobie albo gleba, mordą o ziemię i ku chwale wstanę i wbiegnę jako niemalże bohater choć 20sty po liderze  ale z drugiej strony nie chciałem upierd...lić siebie spodenek i reszty ciuchów, zresztą żona i Basia na mecie więc trzeba jakoś trzymać linię  do tego córeczka Basi i Karola Justysia lepiej by widziała fajnego biegacza wujka który ukończył bieg, niż pytała czemu wujek taki brudny, zakrwawiony i by jej to zostało na lata.

Bliżej mety wiadomo speed maxx i wyszło całkiem ładnie 8km czas 0:39:20 miejsce może nie na podium ale też spoko 19/76. Było jednak super i naprawdę poszło w nogi.

DSC_0063 DSC_0040 DSC_0039

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Debiut w Ultra

Od 7 lat biegam i nie pamiętam momentu by naszła mnie chęć spróbowania sił w Ultramaratonie. Do momentu gdy w październiku br zupełnie prz...