Za mną trzeci półmaraton w tym roku (i w ogóle). Tym razem padło na Piłę, nieprzypadkowo bo z konieczności niestety z wyboru do korony półmaratonów nie miałem wyjścia. Przygotowany odpowiednim biegiem na dwa tygodnie przed myślałem, że nie dam rady tym razem. Postanowiłem wyjechać wcześniej by mieć więcej czasu na poznanie trasy, zobaczenie miasta itp. O g.9 wyjechałem z żoną w trasę liczącą blisko 270km, na miejscu meldują się o g.13 i mimo meldowania do hotelu od g.14 udało nam się wprowadzić do pokoju wcześniej.
Plan, zwiedzanie miasta, odbiór pakietu, łomżing i nic nierobienie. Plan został wykonany w 101%. Rano tradycyjnie śniadanko w restauracji hotelowej nabrałem tyle by wszystko spróbować pieczywo ciemne, jejecznica, jajka w majonezie, parówki cielęce, sok z pomarańczy i oczywiście kawa. To wszystko odpowiednio mnie wzmocniło także wagowo do startu. Ciekawostką było to , że obok nas przy stoliku stołował się Pan Maciej Kurzajewski z TVP. Miałem takie szczęście, że hotel mieścił się od startu i mety dosłownie 30sekund. Więc 25min przed startem postanowiliśmy wyjść i trochę się przygotować. Żona fotoreporter ja ten biegnący. Pogoda była niemalże idealna, niemalże bo wiadomo było, że na 10km czyli około g.12 temperatura wzrośnie i będzie upalnie, i tak się stało niestety czemu nie sprostał organizator z punktami wody nie mówiąc o kurtynach wodnych ... których nie było. Miejscowi też nie czują tej imprezy zbytnio. Pierwsze kilometry minęły całkiem sympatycznie ale z kolejnymi już było gorzej. O ile pierwsza dycha to tempo 4:40 to już potem nie mogłem zejść z 5:20, niestety upał dał w kość nie mówiąc o braku wody częściej niż co 5km. Im bliżej mety tym nie odpuszczałem i miałem tylko w głowie ukończenie. Na ostatnim km gdy na zegarku było 1:44 wiedziałem, że złamanie 1 g.50 m jest możliwe, na ostatniej prostej nie wiem skąd brałem siły ale prawie sprintem pędziłem i ... wbiegłem na metę ... hahah czas 1:49:59 :d pięknie, medal, woda, izotonik ,batoniki itp padłem na ziemie i tak z mordką uśmiechniętą leżałem :) Dobra fajnie ale trzeba wracać do domu. Powrót do hotelu , prysznic i myk do auta by wyjechać z Piły ok 13:40 i w Gdyni być po g.18 choć były przerwy na szame i kawe. Fajny pobyt w Pile, świetny bieg ale na przyszłość biorę na trasę swoje napoje. Duży krok do noszenia korony za mną, jeszcze tylko dwa i jest korona. Czas przygotowywać się na Samsung Półmaraton Szamotuły.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Debiut w Ultra
Od 7 lat biegam i nie pamiętam momentu by naszła mnie chęć spróbowania sił w Ultramaratonie. Do momentu gdy w październiku br zupełnie prz...
-
Dlaczego przed jak i po warto wypić koktajl owocowy? Primo jest smaczny, secundo bardzo odżywczy, tertio można przygotować w 5minut, quatro ...
-
[caption id="attachment_1555" align="alignleft" width="300"] fot.bieganienapomorzu.pl[/caption] Przedostatnie...
[…] o możliwości zdobycia korony i od tego zacząłem planować swój kalendarz biegowy. Grodzisk, Piła, Szamotuły i ogromne szczęście miałem, że zwolniły się miejsca na Kościan dzięki czemu […]
OdpowiedzUsuń