poniedziałek, 17 czerwca 2019

Ponownie w Łodzi na Piotrkowskiej

Zeszłoroczny udział w łódzkim biegu Rossmann Run czyli Bieg Ulicą Piotrkowską po części przyczynił się do tego, że powiedziałem jedziemy za rok ponownie. Ale przede wszystkim fajna atmosfera, pakiety, organizacja ... Bardzo pozytywnie. Więc i w tym roku postanowiliśmy z Kasią pojechać.

Jak w zeszłym roku tak i teraz start biegu o godz.19  zresztą pogoda sama wymusiła taką porę, choć tym razem chyba nie było aż tak ciepło jak poprzednio. Pobudka w sobotę rano o g.3:00 znaczy w środku nocy , 3:50 nocny autobus na dworzec pkp, 4:24 pociąg do Gdańska by wreszcie 5:30 wsiąść do Busa. W Łodzi jesteśmy wcześnie chwile po g.10 pogoda super, aż bardzo super, gorąco niesamowicie. Spacer, okoliczne zwiedzanie, kawkowanie wszystko po drodze do biura zawodów. Pakiety odebrane o g.13 choć na miejscu byliśmy już o 12 :D Pakiety które ponownie zrobiły mega wrażenie , super koszulka Saucony, i oczywiście niesamowite zestawy kosmetyków od Rossmann, kobiety z okazji dnia Mamy otrzymały dodatkowo kosmetyczkę całą zapełnioną dodatkowymi kosmetykami. Oczywiście na trasie dwa punkty z wodą, po biegu posiłek, napoje, prysznice, przebieralnie ... no wysoki level. Czas do biegu szybko leci ... na start udajemy się na godzinę przed by na pobliskim basenie przebrać się i zostawić depozyt. Jeszcze rozgrzewka i jesteśmy na lini startu. Jest ciepło ale nie tragicznie. Trasa okazała się dla mnie trudniejsza gdyż od samego początku kawałek czekało na nas wzniesienie choć reszta już trasy było spoko.








Mimo początku trudniejszego starałem się trzymać zająców na 40min jakoś dziwnie szybko biegli ale miałem ich na wyciągnięcie ręki, z czasem jednak oddalali się. Pierwsze 5km 20m30s więc wiadomo, że szału nie będzie. Trasa z czasem jest fajna, odwrócona czyli tym razem zbiegaliśmy z Piotrkowskiej co fajnie się odczuwało utrzymując tempo 3:58-4:01 niestety od 7,5km po agrafce mamy duży podbieg który cholernie mnie zamęczył zwalniam do 4:28 i już odpuszczam walkę sam nie wiem o co. Ostatecznie na metę wpadam z czasem równo 41min00s co cieszy z uwagi na profil trasy i jednak pogodę. Organizacja spoko jak w zeszłym roku. Nie brakło niczego. Kąpiel, posiłek i idziemy na nocne eskapady po Łodzi... Z dworca busem wyruszamy po północy by w Gdyni być przed godziną 6 rano. Ah co to był za wyjazd :) uwielbiam takie akcje. Była to moja trzecia wizyta  w Łodzi, po maratonie i zeszłorocznym biegu Rossmann Run. Kolejny raz miasto i organizatorzy pokazali klasę, że można zrobić fajny bieg dla ludzi nie tylko licząc zyski. Do następnego.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Debiut w Ultra

Od 7 lat biegam i nie pamiętam momentu by naszła mnie chęć spróbowania sił w Ultramaratonie. Do momentu gdy w październiku br zupełnie prz...