sobota, 16 grudnia 2017

Charytatywnie w Słupsku po górkach

Decyzja o wzięciu udziału w tym biegu została podjęta spontanicznie, bo na dzień przed postanowiłem z żoną towarzyszyć naszej Maji podczas tego biegu którego głównym celem była pomoc charytatywna na słupskie hospicjum dla dorosłych. Szybka decyzja więc jedziemy, choć Maja uprzedzała, że będą górki to jakoś do końca nie wierzyłem, że trasa biegowa może aż tak wyglądać drastycznie.



Wcześnie rano pobudka i po g.7 już jesteśmy w trasie. Bardzo szybko dojeżdżamy do Słupska gdzie wita nas pogoda iście zimowa, tak wiem w Gdyni było zimno ale tam to jakaś masakra ... z ciepłego autka wysiadamy a tam mogło być na granicy zera stopni ... nie potrafiłem się odnaleźć haha idziemy wspólnie po pakiety, zostawiamy dary na hospicjum i uciekamy do auta. Ja przebrany, dziewczyny uciekły przebrać się do ciepłego budynku parafii która była współorganizatorem zbiórki na hospicjum. Na miejscu widać fajną kameralną organizację i klimat takich biegów. Do biegu czas szybko leci więc pojawiamy się na lini startu wcześnie ok 20min tam jeszcze rozgrzewka gdzie było jednak dość ścisku. Organizator sam pozytywnie zaskoczony taką ilością chętnych a za nami jeszcze szły kijki.





Komandorek zapowiadał, że trasa ma ponad 6km lecz nie więcej niż 10km hahaha zapowiadało się fajnie ciekawie. 3-2-1 ruszamy, na początku płasko fajnie i szybko, wbiegamy w las, myślę sobie typowy trail luzik, pierwsza górka druga, trzecia .. taki był początek .. do momentu pierwszej góry tak to nie była górka, mało kto pod nią podbiegł, sam musiałem iść ... na 2,5km tak pędzimy w 6 osób, że pierwszy z nas traci kontakt z czołówką i wybiegamy poza trasę ponad 400m dobiegamy do ulicy ... mała konsternacja ... wracamy z powrotem po 400m dobiegamy do trasy gdzie mijaja nas inni zawodnicy, wchodzimy na trasę i próbujemy nadrobić stracony czas. Jakoś szło ale górki niszczyły, po różnych górkach biegałem ale w Słupsku naprawdę zrobili kawał fajnej trasy, jak się potem okazało część to była trasa motokrosowa którą pokonują po lesie motorami ... więc czemu i biegacze nie mogliby nią pobiec haha najgorsze to, że w sumie nie wiedziałem ile ma ta trasa dystansu. czy to już końcówka i mogę pocisnąć czy jeszcze 1-2-3km? Jakoś doczłapałem do końca by jeszcze po górkach pocisnąć końcówkę w tempie 4:22 co mnie zajechało. Na metę wpadam zajechany jak koń po westernie 19 miejsce open na 185 frajda ale kompletnie nie było mi do śmiechu. Dziewczyny na metę wpadają z większym uśmiechem ale nie mniej zajechane niż ja.






Na miejscu organizatorzy zapewnili ciepły posiłek w postaci zupy, było mnóstwo ciast, ciastek, herbata, kawa ... naprawdę super organizacja. Po całym biegu i nordic waking odbyło się losowanie z czipów więc sporo osbó wróciło z dodatkowymi gadżetami do domów. Po całym biegu organizatorzy udali się do hospicjum gdzie wręczyli dary i medale podopiecznym... Jak ktoś chce w pomorskim pobiegać i zajechać się po górkach do tego w szczytnym celu naprawdę polecam biegi słupskie.



Zajechani ale zadowoleni wracamy do domku, jako spełnienie poniekąd naszego obowiązku. Po drodze tradycyjnie szama ... Pod Lęborkiem góralska chata ...? hmm ciekawe ale bardzo smacznie było. Na koniec ogromne podziękowania dla Maji za zabranie nas ze sobą :D i organizatorów z Komandorkiem na czele za stworzenie świetnego biegu z piękna ideą jaką jest pomaganie innym. No i dzięki za te górki :D


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Debiut w Ultra

Od 7 lat biegam i nie pamiętam momentu by naszła mnie chęć spróbowania sił w Ultramaratonie. Do momentu gdy w październiku br zupełnie prz...