Miał być passeggiata po Bojanie, z czasem jednak planowałem coś więcej ugryźć i było blisko. Było tak blisko aż nadto i wyszło z tego, że mój balonik który sam sobie nadmuchałem pękł na 1000 metrów przed metą. Ale po kolei bo nie mój biegł był tego dnia najważniejszy.
Całą imprezę zorganizowała grupa biegowa "Bojano Biega" charytatywnie dla Magdy która walczy z ziarnicą złośliwą lecz jest to jeden z najlepiej wyleczalnych nowotworów. Zapisy ruszyły punkt godz. 12 i wystarczyło kilkanaście minut by na listach startowych znalazło się ponad 180 osób w tym najmłodsi na bieg i nordic walking. Godz. 12:30 wystartował bieg główny na 3km, trasy nie znałem ale jest to dystans który albo się biegnie na maksa albo spacerkiem dla frajdy ze znajomymi. Pomimo, ze charytatywny postanowiłem powalczyć, sprawdzić się z kontuzją niestety. Początek mocny pierwszy km poniżej 4min, na 2km mam czas 7:58 więc tempo iście sprinterskie jak dla mnie do 2km byłem drugi na trasie ale czułem oddech kilku zawodników za mną i niestety dalej nie szło pocisnąć, było gorąco, słońce grzało i byli lepsi kilku mnie wyprzedziło na końcówce i ostatecznie na metę wbiegam jako szósty z czasem ok 12:20 co mnie bardzo cieszy bo to dobry wynik. Reszta się nie liczyła. Po wbiegnięciu oczekujemy na Elcię która tego dnia zaliczyła debiut w oficjalnych zawodach, a nawet w ogóle w biegu w terenie i wyszło jej całkiem dobrze. Teraz już mamy kolejną koleżankę w rodzince biegowej. W biegu wzięła też udział córka Elci więc rodzinnie jakby zadebiutowały.
Podczas całej imprezy można było wrzucając "co łaska" do puszki dla Magdy zakupić ciasta, napoje, lemoniady, kawkę , herbatkę ... między czasie trwały licytacje przeróżnych ciekawych i wartościowych gadżetów i upominków od darczyńców wszystko oczywiście na cel zbiórki. Łącznie podczas imprezy zebrano ponad 10.000zł , w imprezie sportowej wzięło udział blisko 200 osób z całego trójmiasta co należy uznać za ogromny sukces gruby "Bojano Biega".
Na koniec jeszcze odbyło się losowanie "szczęśliwych numerków startowych" i tak ja z Elcią wróciliśmy z zegarami i kubkami do domu. Jeszcze pomogłem ekipie poznosić stoły, krzesła ... coś ogarnąć , podziękowałem i wróciliśmy do domku. Jeszcze raz dziękuje całej grupie za kawał dobrej roboty, cóż więcej napisać, Macie wielkie serducha i siłę za to co zrobiliście w takim stylu ! Jest potencjał.
Do zobaczenia na trasie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Debiut w Ultra
Od 7 lat biegam i nie pamiętam momentu by naszła mnie chęć spróbowania sił w Ultramaratonie. Do momentu gdy w październiku br zupełnie prz...
-
Dlaczego przed jak i po warto wypić koktajl owocowy? Primo jest smaczny, secundo bardzo odżywczy, tertio można przygotować w 5minut, quatro ...
-
Decyzje o starcie na Silesia Maraton podjąłem niemalże od razu gdy w Październiku 2017 pobiegłem ostatni bieg do Korony Maratonów. Wtedy p...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz