Co się odwlecze to nie uciecze. Czyli spalona Łódź. Maraton który miałem pobiec inaczej, nakręciłem się na coś więcej a pobiegłem zupełnie wypalony. Wypalony energetycznie ale i emocjonalnie. Choć summa sumarum jestem zadowolony ... choćby z jego ukończenia. Nie ma jednak co płakać, mleko się nie wylało tylko lekko naważyło więc i takie wypiję. Zapraszam na opowieść jak to Robson chciał jechać Tico 160km/h
sobota, 21 kwietnia 2018
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Debiut w Ultra
Od 7 lat biegam i nie pamiętam momentu by naszła mnie chęć spróbowania sił w Ultramaratonie. Do momentu gdy w październiku br zupełnie prz...

-
Pierwszy swój bieg w GP Gdyni pobiegłem w listopadzie 2012 roku i od tamtej pory ominąłem (niestety) tylko jeden z cyklu. Biegłem we wszystk...
-
Termin "motywacja"pochodzi od łacińskiego movere, czyli "poruszać" i opisuje wewnętrzną siłę, która aktywuje nas do be...